Zanim rozpocznie się tegoroczny sezon truskawkowy, na który tak czekają konsumenci, plantatorzy muszą dołożyć starań, aby produkowane przez nich owoce miały wysoką jakość i spełniały wymogi bezpieczeństwa. Taki towar ma szansę osiągnąć korzystną cenę, jak również zyskać uznanie krajowych i zagranicznych konsumentów. Właściwa agrotechnika, prawidłowo prowadzona ochrona i poszukiwanie jak najkorzystniejszych rozwiązań – czy to sposób na udane truskawki? Konsumenci zwracają coraz większą uwagę nie tylko na jakość, ale i na pochodzenie kupowanych produktów rolnych. Okazuje się, że nasze krajowe owoce są doceniane nie tylko w Polsce, lecz także na zagranicznych rynkach, a klienci co roku czekają na dobry towar od sprawdzonego dostawcy. Żeby zapracować na taką renomę swoich produktów, potrzeba wiedzy, prawidłowo prowadzonych zabiegów agrotechnicznych oraz przestrzegania rygorystycznych zasad bezpieczeństwa, co pozwoli na spełnienie norm prawnych i wymagań odbiorców. Przykładem owoców, które znajdują nabywców za granicą, mogą być polskie truskawki. Zbliża się sezon na nie, więc to dobry moment, by poznać sprawdzone sposoby na ich produkcję.
Kulisy uprawy truskawek
Maciej Kucharski prowadzi we wsi Nowe Płoniawy na Mazowszu 20-hektarowe gospodarstwo. Specjalizuje się w produkcji truskawek w gruncie – na 12 ha uprawia na wałach odmiany, takie jak: Malwina, Magnus, Olympia, Scala, Cristina czy Faith. Ze względu na lokalne warunki klimatyczne owocowanie rozpoczyna się tu, gdy niemal kończy się sezon w okolicach Goławina, największego zagłębia truskawkowego w północnej części Mazowsza. Znakomitą większość swojej produkcji plantator wysyła do Rygi, stolicy Łotwy, ale ma również klientów w Polsce. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu właścicieli plantacja zazwyczaj przynosi wysokie plony, które osiągają korzystne ceny, jednak zdarzają się również lata trudniejsze. Taki właśnie był ubiegły sezon, kiedy u progu owocowania dotkliwy grad zniszczył dużą część roślin. Natomiast sezon 2020 zapowiada się w gospodarstwie optymistycznie. Ponieważ nie było ostrej zimy i silnego mrozu, plantacje przezimowały w dobrej kondycji. Od kilku lat problemem jest występowanie opuchlaka truskawkowca – w poprzednim roku podejmowane były próby zwalczania tego szkodnika środkami biologicznymi i obecnie występują tylko niewielkie objawy żerowania oraz nieliczne uszkodzenia upraw. Ze względu na to, że w okolicach nie ma innych producentów truskawek, nie występuje tu duży kłopot z szarą pleśnią, z którą zmagają się plantatorzy w innych regionach kraju. Tymczasem w Nowych Płoniawach wyjątkiem są sytuacje, gdy zakupione sadzonki bywają porażone tą chorobą. Jeżeli to się zdarzy, konieczne jest usunięcie skażonych roślin i odkażenie plantacji. Realnym zagrożeniem, z jakim boryka się wielu producentów rolnych, jest tegoroczna susza, jednak w gospodarstwie nie stanowi to problemu, ponieważ został tu utworzony zbiornik retencyjny o pojemności 700 m³ oraz zainstalowano kompletny system nawadniania. Jeśli chodzi o ochronę przed chwastami, gdy uprawa była jeszcze prowadzona w glebie, stosowane były glebogryzarki rzędowe i specjalistyczne pielniki. Po zmianie sposobu uprawy na wałową do usuwania chwastów wykorzystywane są pielniki, a dodatkowo opryski herbicydowe, po których tylko niekiedy konieczne jest ręczne usuwanie niezwalczonych roślin. Owoce wyprodukowane z największą starannością, spełniające wymagania co do jakości i bezpieczeństwa pod względem poziomu pozostałości, znajdują nabywców na rynku i są doceniane również za granicą. – Żeby produkt się sprzedawał i żeby uzyskać dobrą cenę, musi być zachowany reżim: przy zabiegach, przy nawożeniu. Trzeba pilnować terminów i pozostałości – tłumaczy właściciel plantacji. – Klienci, którzy kupują nasz towar, przychodzą do naszego odbiorcy i mówią: „Przywieź truskawki z tego samego gospodarstwa”. To jest dla nas nagrodą za to, że staramy się, żeby wszystko było robione dobrze.
W poszukiwaniu skutecznych rozwiązań
Dobierając środki ochrony roślin, Maciej Kucharski bierze pod uwagę wiele kryteriów. Oczywiście kluczowa jest skuteczność stosowanych preparatów, ale w ostatnich latach równie ważne stają się dbałość o bezpieczeństwo i przestrzeganie norm pozostałości substancji aktywnych w owocach. Gdy towar przeznaczony jest na eksport i musi przetrwać ponad 600-kilometrowy transport w nienagannym stanie, tym bardziej istotna jest jakość i kondycja wyprodukowanych owoców. Chociaż plantator chętnie korzysta z preparatów biologicznych, w uzasadnionych sytuacjach sięga też po konwencjonalne środki ochrony: – Sama ochrona biologiczna nie zapewni całkowitego bezpieczeństwa, musimy wspomagać się chemią. Do pierwszych zabiegów, kiedy rozpoczyna się kwitnienie czy trwa pełnia kwitnienia, stosujemy ochronę chemiczną. Natomiast żeby nie przekroczyć dopuszczalnych terminów wykonywania zabiegów, biologię stosujemy w momencie, kiedy jeszcze rośliny kwitną, a już mają owoce – mówi producent. – Tak samo jak nowych odmian poszukuję nowych preparatów i rozwiązań. Każda odmiana, w zależności od warunków, inaczej rośnie, inaczej rozwija kwiatostany i ma inną wrażliwość na chemię. Staramy się pryskać tak, żeby rośliny jak najmniej odczuwały skutki. Wtedy dobrze kwitną i mają ładne są owoce. Ważne też, żeby w przypadku herbicydów zabieg pozwolił nam ograniczyć ilość pracy ręcznej. W ubiegłym roku jednym z wdrażanych w gospodarstwie rozwiązań był herbicyd Baristo 500 SC. Preparat został zastosowany jesienią w młodych nasadzeniach. Zabieg w dawce 2,5 l/ha okazał się na tyle skuteczny, że w ogóle nie było potrzeby korzystania z pielnika i wzruszania gleby. W innej części plantacji oprysk był wykonany wczesną wiosną tego roku i do maja nie trzeba było prowadzić żadnych prac przy odchwaszczaniu. Wystąpiły jedynie pojedyncze okazy chwastów, które są odporne na działanie wielu herbicydów. – Na chwasty stosowaliśmy produkt Baristo. Efekty były bardzo dobre, jestem zadowolony. W tym roku spróbujemy też zastosować nowy w naszym gospodarstwie preparat Batalion. W zeszłym roku używaliśmy wyłącznie drożdży, ale one są trudne do podawania, więc chociaż w części chcę wrócić do zabiegów chemicznych – deklaruje Maciej Kucharski. – W przypadku zakupu preparatów chemicznych kierujemy się jakością, działaniem tego preparatu. Przy wyborze powinniśmy też sugerować się ceną. Teraz zmniejsza się zysk jednostkowy z truskawki, natomiast zyskujemy pieniądze, szukając oszczędności.
Truskawki pod sprawdzoną ochroną
Plantatorzy truskawek znajdą w ofercie firmy INNVIGO dwa produkty zarejestrowane w tej uprawie. Pierwszy z nich, herbicyd Baristo 500 SC, zawiera napropamid. Na nowych plantacjach preparat może być stosowany jesienią – 4 miesiące po założeniu plantacji i po zbiorze owoców. W uprawach rocznych i starszych wykonuje się zabieg wczesnowiosenny, tuż po ruszeniu wegetacji. Zalecana dawka wynosi od 1,8 do 3,6 l/ha. Baristo 500 SC to preparat wszechstronny, który ma zastosowanie również w rzepaku, w kapuście głowiastej i kalafiorze. – Baristo zawiera substancję aktywną w ilości 500 g/l. To pozytywna różnica między naszym produktem a pozostałymi preparatami z napropamidem, dostępnymi na rynku, które zawierają 450 g substancji – podkreśla Wojciech Zawalich, Doradca ds. sprzedaży i promocji w INNVIGO. – To ponad 10% na korzyść Baristo. Dzięki temu użytkownicy mogą ograniczyć koszty zabiegu. Drugim produktem przeznaczonym do stosowania w truskawkach jest Batalion 450 SC, fungicyd zawierający pirymetanil. Środek zalecany jest do ochrony plantacji przed szarą pleśnią, a jego dawka wynosi 1,66 l/ha. Dobrą wiadomością dla plantatorów jest fakt, że okres karencji tego fungicydu wynosi tylko 3 dni, więc jest on bardzo bezpieczny dla plantacji. Preparat ten ma też rejestrację w uprawie maliny do ochrony przed szarą pleśnią i przypąkowym zamieraniem pędów, a także w sadach jabłoniowych i gruszowych do zwalczania parcha.